Od pewnego czasu mamy duży problem z okiełznaniem zapędów terrorystycznych Hani.
Od małych akcji w domu np. z powodu niechęci przed wyjściem do przedszkola , wykonania jakiegoś drobnego polecenia po akcje " sklepowe - rzuty na podłogę ,wrzaski i płacz ".
Tych drugich już bardzo dawono nie mieliśmy - ciekawe czy to Wiosna przyszła , czy jakiś regresik się przyczaił . Mam nadzieje , że to chwilowe i wraz z powrotem naszego "walecznego nastawienia " powrócimy wszyscy na drogę spokojnego , konsekwentnego rozwoju Hani .
Myślę , że po części odbija się na Niej nasze nerwowe podejście do diagnozy genetyka , niestety była świadkim rozmowy , wręcz adresatem części wypowiedzi lekarza . Nie spodobało mi się takie podejście ale czasu nie cofnę . Za to ja do tamtej rozmowy coraz częściej zastanawiam się w jakiej formie i w jakim czasie przekazać Hani informacje dotyczące Jej stanu . A to wymaga nie tylko przemyślanego ale również dostosowanego do Jej poziomu przyswajania wiedzy przekazu .
Jak Ją znam to co zechce przyswoji reszet puści w niepamięć - od dawna stosuje na nas takie techniki "cwanira "
Dziś dzień mojego wyjazdu niestety weekend spędzam w pracy Hania już protestuje .... choć trochę utrudnia jej słaby wzrok ...kropimy atropinę w poniedziałęk kolejne badanie oczu . Hania z chęcią ponosiła by ponownie okulary .... " bo tak fajnie " - ma dama podejśćie. My oczywiśćie liczymy na pozytywny winik badania Hani sugerując , że najfajniejsze są okulary słoneczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz