Miał być miły dzień w wyjściem do kina ......... było pod górkę .
Deszczowy poranek z brakiem kablówki i już problem nie do opanowania .....bo czemu nie mogę obejrzeć bajek ????? Jakoś udało się załagodzić sytuację ... pomógł tablet i mobilny internet , niestety nie na długo . Po śniadaniu wybraliśmy się na zaplanowane zakupy , było ok do momentu gdy dotarliśmy do jogurtu dla mnie ...... Kasa nie przyjęła kodu i trzeba było jogurt odłożyć , przy kasie problemu nie było . Wróciliśmy pod dom i poszliśmy na spacer po kałużach - trzeba wykorzystać kupione na turnusie kalosze . Bomba wybuchła po powrocie do domu , rozpakowując zakupy Hani się przypomniało , że nie kupiliśmy jogurtu . I się zaczęła ........ponad dwu godzinna akcja pełna histerii , płaczu , wrzasków itd. Nic nie pomagało ............ pozostało tylko przeczekać ..................
Zdaje się , że i tym razem pomogło wspólne leżenie na podłodze po 10 minutach Hania powróciła do "naszego świata " jak by nigdy nic ........
Mając na uwadze plan dnia postanowiliśmy udać się mimo wszystko do kina licząc na koniec niespodzianek tego dnia ... Hania jednak postanowiła , że do kina idzie ze maną nie z Mamą :( ok umówiliśmy się , że to Ona decyduje . Bajka była fajna ...... pośmialiśmy się :)))))
Dziś Hania była fioletowym minionkiem :( | niestety |
Dziś też Hania zainicjowała sama sobie nową zabawę - kupiłem pacynki na palce z myślą o Karolku :) Razem z Hanią zabawiamy go zakładając na palec po jednym zwierzaku ...... nie bardzo się Hani podoba taka zabawa .) A dziś po zabawie z Karolem patrzę a tu niespodzianka ........
Hania siedzi na kanapie i robi teatrzyk , sama sobie wykorzystując pacynki :) dialogi były z sensem :)
Więc może następnym razem uda się nam wystawić przedstawienie :))) było by super ... przecież to abstrakcja ......
Znaleźliśmy jeszcze czas na rower , jeśli tylko pogoda pozwala śmigamy rundki w koło bloków.
Dobra zabawa a przy okazji ćwiczymy mięśnie , równowagę i podzielność uwagi - idzie coraz lepiej ;)
No ale by nie było za różowo jak przyszło do sprzątania pokoju przed snem ....... poranna akcja powróciła ........ i towarzyszyła nam przez wieczorną toaletę po sen ;( Nie pomogło nastawienie czasu ;( pokazanie planu ;( czerwona kartka :( opuściłem lokal prosząc Urszulę by dokończyła wieczorna toaletę i położyła Hanię spać .
Niby tylko jogurt ........ oczywiście jogurt nie ma znaczenia .Ważne jest jak taki drobny dla nas szczegół może rozchwiać stan dziecka i nasz . Dawno już nie miałem takiego trudnego dnia ..................... dobrze , że się kończy .
Jutro wizyta u hematologa mam nadzieje , że to już ostatnie badanie i że wynik będzie nie budzący podejrzeń ,)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz